warzywniak 2019
planowanie tegorocznego warzywniaka zaczęło się jeszcze latem 2018. zbierając co miesiąc kolejne doświadczenia kombinowałam i rysowałam wymarzony ogródek. czy się udało?
plan był gotowy zimą. czekałam tylko na zniknięcie śniegu. i na tartak... a w tartaku - opóźnienia... dechy dotarły z prawie dwumiesięcznym poślizgiem. maj się zbliżał i właściwie żegnałam się z marzeniami o własnych rzodkiewkach. ale - udało się!
foliak pozostał foliakiem - w tym roku zamieszkały tam tylko pomidory i papryka. ok, ok - wyskoczyły jakieś pojedyncze kopry, szczypiorek, pietruszki i nawet coś kapuścianego oraz jakiś zagubiony czosnek. ale w teorii foliak jest pomidorowo-paprykowy. no i... do dużego foliaka dołączył drugi - znacznie mniejszy, ale tyle mi się sadzonek pomidorów narobiło... szkoda było je po prostu wyrzucać. przyznaję się bez bicia - pomidory są wszędzie. w foliakach, na grządkach, za foliakami, przed foliakami, pod płotem, w doniczkach i w każdej wolnej przestrzeni, która chociaż trochę jest zabezpieczona przed zwierzakami...
ale wracając do grządek.
zeszłoroczne były... masakryczne. rosła tam wprawdzie rzodkiewka, doczekałam się kilku buraków i zimowego zapasu marchewki - ale niewiele ponad to. deszczowa pogoda i chwasty nie pomagały. tak więc w miejscu roślinnego chaosu powstały drewniane skrzynki.
najpierw trzeba było uprzątnąć teren. potem powstało obrzeże - betonowe, dość głęboko wkopane i zabetonowane, żeby ograniczyć przedostawanie się chwastów.
a żeby powstrzymać ryjące pod ziemią futrzaste szkodniki - położona została siatka. mam nadzieję, że okaże się skuteczna, bo kopców i podgryzionych roślin mam dość.
pozostało tylko zbudowanie skrzynek i napełnienie ich ziemią :p
znalazł się pan, który miał torf - i przywiózł wielką wywrotkę czarnej ziemi. górną warstwę w skrzynkach zmieszałam z ziemią do warzyw i uniwersalną, bo sam torf może się okazać zbyt mocny dla wschodzących nasion.
zarówno skrzynki jak i ścieżki pomiędzy nimi zostały najpierw wyłożone gazetami i tekturą - jest to sprawdzony sposób na stłumienie chwastów. w skrzynkach chwasty są duszone przez wsypywaną ziemię, a na ścieżach przez korę.
a na koniec - ogrodzenie. psy respektują nawet prowizoryczne płotki. jednak koty... uważają, że nowiutka czarna ziemia jest idealną kuwetą... krótko mówiąc - ogrodzenie jest wysokie i szczelne (z siatki na woliery).
co można mieć w takich skrzynkach? niemalże wszystko.
poza drobnicą typu sałata i szczypiorek, dobrze czują się tu większe rośliny jak pomidory i cukinie, niektórzy nawet uprawiają tak ziemniaki i kukurydzę. ja w skrzynkach mam wszelkiej maści kwiaty, truskawki, zestaw ziół, a plan głównego warzywniaka jest taki (jedna kratka to 20cm):
jak na razie, nikt tu nie narzeka.
jakie są wady i zalety takich grządek?
do wad można zaliczyć:
- konieczność budowy skrzynek;
- zakup i wypełnienie skrzynek dobrą ziemią;
- znalezienie materiału, który będzie 'odpowiedni' - czyli zarówno wytrzymały jak i w sensownej cenie, a także bezpieczny (nie nasączony impregnatami czy inną chemią). moje skrzynki są z modrzewia. dobrym rozwiązaniem jest również beton - znacznie trwalszy niż drewno, ale trzeba umieć go sobie wymieszać i z niego lepić.
zalet jest znacznie więcej:
- jeśli skrzynki będą dość wysokie, to odciążymy kręgosłup podczas prac - dzięki temu robota jest jakaś taka przyjemniejsza (no i na starość też będzie lżej).
- skrzynki są też dobrym rozwiązaniem, jeśli grunt, na którym je stawiamy, jest kiepskiej jakości.
- podniesienie upraw ponad ziemię chroni je przed znaczącymi teren psami.
- łatwiej jest również walczyć z chwastami - po pierwsze odgradzając się od nich tekturą, po drugie wypełniając skrzynki dobrą ziemią, po trzecie nawet gdy chwasty się pojawią, to łatwiej jest pielić, kiedy się nie trzeba schylać, a po czwarte - pojedyncze kiełkujące chwasty łatwiej usuwać niż całe ich kępy.
- można też stworzyć ze skrzynek coś w rodzaju 'mini szklarni' - wystarczy chwilę przed początkiem sezonu przykryć wysiane nasiona folią lub starym oknem lub zbudować prostą konstrukcję 'tunelu', który umożliwi wcześniejszą wegetację.
poza grządkami, w tym roku doszło jeszcze kilka drzewek owocowych oraz... pojawiła się eksperymentalna uprawa ziemniaka.
jesienią się okaże, czy jest co do ogniska włożyć...
plan był gotowy zimą. czekałam tylko na zniknięcie śniegu. i na tartak... a w tartaku - opóźnienia... dechy dotarły z prawie dwumiesięcznym poślizgiem. maj się zbliżał i właściwie żegnałam się z marzeniami o własnych rzodkiewkach. ale - udało się!
foliak pozostał foliakiem - w tym roku zamieszkały tam tylko pomidory i papryka. ok, ok - wyskoczyły jakieś pojedyncze kopry, szczypiorek, pietruszki i nawet coś kapuścianego oraz jakiś zagubiony czosnek. ale w teorii foliak jest pomidorowo-paprykowy. no i... do dużego foliaka dołączył drugi - znacznie mniejszy, ale tyle mi się sadzonek pomidorów narobiło... szkoda było je po prostu wyrzucać. przyznaję się bez bicia - pomidory są wszędzie. w foliakach, na grządkach, za foliakami, przed foliakami, pod płotem, w doniczkach i w każdej wolnej przestrzeni, która chociaż trochę jest zabezpieczona przed zwierzakami...
ale wracając do grządek.
zeszłoroczne były... masakryczne. rosła tam wprawdzie rzodkiewka, doczekałam się kilku buraków i zimowego zapasu marchewki - ale niewiele ponad to. deszczowa pogoda i chwasty nie pomagały. tak więc w miejscu roślinnego chaosu powstały drewniane skrzynki.
a żeby powstrzymać ryjące pod ziemią futrzaste szkodniki - położona została siatka. mam nadzieję, że okaże się skuteczna, bo kopców i podgryzionych roślin mam dość.
pozostało tylko zbudowanie skrzynek i napełnienie ich ziemią :p
znalazł się pan, który miał torf - i przywiózł wielką wywrotkę czarnej ziemi. górną warstwę w skrzynkach zmieszałam z ziemią do warzyw i uniwersalną, bo sam torf może się okazać zbyt mocny dla wschodzących nasion.
a na koniec - ogrodzenie. psy respektują nawet prowizoryczne płotki. jednak koty... uważają, że nowiutka czarna ziemia jest idealną kuwetą... krótko mówiąc - ogrodzenie jest wysokie i szczelne (z siatki na woliery).
co można mieć w takich skrzynkach? niemalże wszystko.
poza drobnicą typu sałata i szczypiorek, dobrze czują się tu większe rośliny jak pomidory i cukinie, niektórzy nawet uprawiają tak ziemniaki i kukurydzę. ja w skrzynkach mam wszelkiej maści kwiaty, truskawki, zestaw ziół, a plan głównego warzywniaka jest taki (jedna kratka to 20cm):
jak na razie, nikt tu nie narzeka.
jakie są wady i zalety takich grządek?
do wad można zaliczyć:
- konieczność budowy skrzynek;
- zakup i wypełnienie skrzynek dobrą ziemią;
- znalezienie materiału, który będzie 'odpowiedni' - czyli zarówno wytrzymały jak i w sensownej cenie, a także bezpieczny (nie nasączony impregnatami czy inną chemią). moje skrzynki są z modrzewia. dobrym rozwiązaniem jest również beton - znacznie trwalszy niż drewno, ale trzeba umieć go sobie wymieszać i z niego lepić.
zalet jest znacznie więcej:
- jeśli skrzynki będą dość wysokie, to odciążymy kręgosłup podczas prac - dzięki temu robota jest jakaś taka przyjemniejsza (no i na starość też będzie lżej).
- skrzynki są też dobrym rozwiązaniem, jeśli grunt, na którym je stawiamy, jest kiepskiej jakości.
- podniesienie upraw ponad ziemię chroni je przed znaczącymi teren psami.
- łatwiej jest również walczyć z chwastami - po pierwsze odgradzając się od nich tekturą, po drugie wypełniając skrzynki dobrą ziemią, po trzecie nawet gdy chwasty się pojawią, to łatwiej jest pielić, kiedy się nie trzeba schylać, a po czwarte - pojedyncze kiełkujące chwasty łatwiej usuwać niż całe ich kępy.
- można też stworzyć ze skrzynek coś w rodzaju 'mini szklarni' - wystarczy chwilę przed początkiem sezonu przykryć wysiane nasiona folią lub starym oknem lub zbudować prostą konstrukcję 'tunelu', który umożliwi wcześniejszą wegetację.
poza grządkami, w tym roku doszło jeszcze kilka drzewek owocowych oraz... pojawiła się eksperymentalna uprawa ziemniaka.
jesienią się okaże, czy jest co do ogniska włożyć...
Mieć taki swój ogród- bezcenne. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń...zwłaszcza przy obecnych cenach prozaicznych pyr i pietruchy... ;P
Usuń