orzeszek
czekałam. naprawdę z niecierpliwością. i nigdy nie sądziłam, że już w następnym roku po posadzeniu drzewa zobaczę takie coś:
taki lichy badylek, a już zaowocował. i mimo pogody, która nikomu i niczemu nie ułatwiała życia w tym roku, orzechom udało się dojrzeć. mam nadzieję, że drzewo przetrwa kolejne zimy i że żadne zwierzaki go nie obgryzą. jestem zauroczona...
już zębami wyobraźni wyżeram nocą zachomikowane świąteczne ciasteczka ozdobione tymi amarantowowiśniowymi cudami...
Komentarze
Prześlij komentarz