grzyby

nie znam się na grzybach. nic a nic. wiem tyle, że tych czerwonych z białymi kropkami się nie je.

podobno tu w okolicy wysyp... (dalszy) sąsiad, którego czasem podwożę z przystanku (a którego nazwiska ani nawet imienia nie znam), mówi, że wystarczy wyjść o tu ło na pole i zbierać koszami... ja mogę co najwyżej pozbierać kropkowane, ewentualnie wdepnąć w purchawkę.

a te 4 sztuki - rosły grzecznie pod domem.



po konsultacjach społecznych zdecydowałam się je zachować do świątecznego barszczu.

wieczór i noc spędzone w ciepłym towarzystwie zaowocowały chipsami grzybowymi. dwie blaszki - ani jednego robaka...




nigdy w życiu nie miałam własnych suszonych grzybów... abstrakcja :P

a kominek? mistrzostwo świata!
przy okazji dogrzewania pokoju - wysuszył grzybki. już wprawdzie wspomagał nas w kulinarnych eksperymentach - ale jako suszarki użyliśmy go po raz pierwszy.







Komentarze

Popularne posty