jak urządzić hektar ziemi. część pierwsza

co zrobić, kiedy już się jest posiadaczem kawałka ziemi?

różne plany mają różni ludzie, różne wizje, różne priorytety - i różne są działki. czasem się trafi kawałek lasu, czasem zapuszczony sad, czasem fundamenty starego domu, czasem jakaś woda. nie będę pisać o tym, co w ogóle można zrobić na hektarze - bo możliwości są niezliczone. powiem wam o tym, co znajdowało się na naszym polu - i co chcielibyśmy z tym zrobić.

oczywiście można zlecić zaplanowanie terenu 'profesjonalistom'. jest to jakaś opcja. na pewno kosztowna. no ale wtedy ktoś za nas kombinuje, dobiera, ustawia, dopasowuje, rozrysowuje... jeśli my nie mamy totalnie wyobraźni - w końcu nie każdy musi być architektem - to rzeczywiście może lepiej zlecić to zadanie. w końcu - jest to bardzo ważne, w jakim otoczeniu będziemy żyć. od razu mówię - ja nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie oragnizacji, planowania, urządzania ani tym bardziej ogrodnictwa czy rolnictwa. kieruję się li tylko moim (niewielkim) doświadczeniem, poradami wirtualnymi i osobistymi oraz intuicją i swoim własnym gustem.



jak wyglądała nasza działka w dniu zakupu?




jak łąka. zwyczajna łąka. na szczęście - regularnie koszona, a dzięki temu bez większych chaszczy, krzewów i innych ciężkich do opanowania zarośli (w zakamarkach czaiły się dzikie róże i jeżyny, ale to jeszcze nie tragedia). łąka na wzgórzu, na łagodnym, ciepłym (południowo-zachodnim) stoku. kształtem zbliżona jest do prostokąta i to też jest plus - łatwiej wyznaczyć granice i ogrodzić. pierwotnie około 1/4 powierzchni pokrywała brzozowa samosiejka (wzdłuż dłuższego boku).


brzozowy zagajnik


teren z brzózkami znajdował się nieco niżej - tak więc działka była "dwupoziomowa". uskok się powiększył podczas kopania fundamentów - coś trzeba było przecież zrobić z wydobytą ziemią - a ziemi wygrzebano sporo...




operator koparki 'wyrównał' sobie teren wokół budowanego domu i w ten sposób powstała dość duża skarpa. gdy dom już wyrósł z ziemi, a ciężki sprzęt opuścił działkę, krajobraz mieliśmy księżycowy - ale przynajmniej było wiadomo na czym stoimy. dosłownie. staliśmy na glinie. nic tylko garnki lepić...


inspektor suczas


jedną z pierwszych rzeczy, która pojawiły się na działce, była studnia. nie - nie ma tu kanalizacji. przyjechała ekipa, kopała, kopała... dzwoni telefon:
- jest woda!
- a śmierdzi?
- paaaaanie! dobra woda! już piliśmy!!!
wodę znaleźli, studnię postawili. nie do końca mieliśmy wpływ na jej umiejscowienie.


studnia. po prawej grządki sąsiada


podsumujmy:
mamy prostokątny gliniany plac, ze skarpą, pasem brzóz i studnią.




i co dalej?

trzeba było się zastanowić - co chcemy mieć na tym terenie? w jaki sposób go użytkować? do czego ma służyć? komu ma służyć?

odpowiedzi na powyższe pytania były takie:
ma być miejsce dla dzieci, ognisko, pastwisko dla kopytnych, miejsce na inne zwierzaki, no i oczywiście przestrzeń dla roślin ozdobnych i roślin użytkowych (w sensie - do zjedzenia).

równolegle z budową domu powstały również fundamenty garażu oraz fundamenty stodoło-stajni. w ten sposób teren został podzielony na dwie (podobne względem powierzchni) części: część stajenno-pastwiskową i część domową.


 z domu widać stajnię (na razie jej fundamenty), więc przyszłe zwierzaki będą zawsze na oku


ile było planów, koncepcji i dyskusji?
mnóstwo.

ale od dawien dawna miałam swoje ulubione rośliny i wiedziałam, co chciałabym mieć w swoim własnym ogródku. ważne było - i nadal jest - to, aby rośliny były w jakiś sposób 'przydatne'. czyli albo żeby się dało je zjeść, albo zrobić z nich bukiet na urodziny cioci, albo zrobić pachniucha do szafy, albo cokolwiek innego. hasło 'edible landscape' często wklepuję w googla...

mając już podział terenu na pastwisko i miejsce dla reszty - planujemy dalej.

zależało nam na tym, żeby możliwie szybko stworzyć jakieś miejsce do zabawy dla dzieci, żeby miały co ze sobą zrobić, a nie marudzić, że nudno, że chcą na ręce, że... tak więc: gdzie usytuować plac zabaw? może niekoniecznie 'od ulicy', ale żeby był dobrze widoczny z domu. nie za daleko, bo trzeba widzieć, co się tam dzieje i mieć możliwość przywołania latorośli do porządku. miejsce dziecięcych zabaw trzeba było zsynchronizować również np. z miejscem na ognisko. czyli zjeżdżalnia niekoniecznie przy samych płomieniach - ale na tyle blisko, żeby dorośli z dymiącą karkówką w ręku mogli swobodnie obserwować akrobacje na huśtawkach. rozwiązywanie sudoku to pestka przy planowaniu działki z dziećmi...

podsumujmy:
1. w tyle działki pastwisko
2. w części domowej działki dom (plus-minus) na środku, a obok garaż
3. między domem a pastwiskiem miejsce na plac zabaw i ognisko.




ale przecież ognisko dymi. prawda? a więc trzeba było poszukać informacji na temat wiatrów - skąd wieją najczęściej. wiedząc, że u nas wiatr zwykle wieje od końca działki w kierunku domu - tak wybraliśmy miejsce, żeby ewentualny dym nie szedł prosto w drzwi od werandy.

działka nie jest zbyt szeroka - ma około 50 metrów. biorąc pod uwagę fakt, że jakaś 1/3 odpada ze względu na skarpę z brzozami, to wcale nie zostaje duże pole do manewru. w sumie - jest w sam raz tyle miejsca, żeby wygodnie (podkreślam - WYGODNIE) rozmieścić plac zabaw i ognisko.

co dalej?
zachciało nam się warzywniaka - tunelu foliowego. sprawa niby prosta. foliak potrzebuje słońca. na początku chciałam go postawić poniżej skarpy - no bo w końcu nie jest to najpiękniejsza rzecz pod słońcem. ale: samosiejka od sąsiada rzuca dużo cienia. krotko mówiąc - wyboru nie mieliśmy zbyt dużego. od frontu domu foliak jakoś też mi nie pasował (folia na powitanie gości). i tak warzywniak wylądował za domem, blisko granicy działki. nie zasłania placu zabaw a równocześnie jest na tyle blisko, że bez problemu można wyskoczyć po szczypiorek do porannej jajecznicy.




a co z inną roślinnością? co z sielskim ogródkiem z babcinymi malwami? co poza szczypiorkiem będziemy jeść?

o tem - potem.



Komentarze

  1. Dobry szkic i pomysł to podstawa. Super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkic bardzo symboliczny - ale mam nadzieję, że ułatwia czytanie ze zrozumieniem przestrzennych przemyśleń :)

      Usuń
  2. Interesująca relacja. Budowa domu często wymaga olbrzymiej wyobraźni, by na często zalesionym i totalnie nie przystosowanym terenie, móc postawić wymarzony dom. Oczywiście potrzebny jest też konkretny plan, specjalistyczny sprzęt i doświadczona ekipa - na szczęście w dzisiejszych czasach, nie ma większego problemu z dostępem do odpowiednich maszyn i materiałów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty