synowska reprymenda

sobotnie popołudnie spędzaliśmy totalnie niepedagogicznie. oglądając bajki jedna za drugą z paczką 'tortilla chips' w ręku.

siedzieliśmy przy stole, starszy na krześle przede mną, odwrócony do mnie plecami, a twarzyczką do bolka i lolka. co chwilę wyciągał do mnie rękę w geście "ładuj do pełna" nie odwracając się do mnie nawet ćwierć-profilem.

za którymś razem postanowiłam przerwać tę bezmyślno-senną atmosferę i w koślawie nadstawioną dłoń wsadziłam drewnianego spinacza, którym wcześniej była spięta nasza przekąska. ramię dźwiga przesunęło się do frontu, palce przesłały do małego mózgu zafrapowanego jakimś dinozaurem z ekranu info "coś tu nie halo".

młody znieruchomiał gapiąc się na przedmiot, który zmaterializował się w jego dłoni. po czym powoli przeniósł na mnie swój kamienny wzrok i równie powoli głosem śmiertelnie poważnym wyrzekł:

...głupie

to

jest...

Komentarze

Popularne posty