trzeba łopatować

codziennie prószy śnieg. nic moc - ale jednak co kilka godzin świeża warstwa białego kurzu się pojawia. potem znika - za sprawą wiatru. tak. nie dość, że temperatura w nocy potrafi być niższa niż minus 20, to jeszcze wieje wiatr. a skutek jest taki, że co chwilę pojawiają się nowe zaspy na drogach. właściwie to - drogi zniknęły. jazda jest na azymut, pług rzadko tu zagląda. dróg nie widać, a nawet jeśli sąsiad rano pojechał do pracy, to jego ślady śniegiem przysypał wiatr.

niestety w jedną z takich nawianych zasp wjechał wczoraj nasz - jak się później okazało - sąsiad. "sąsiad" mieszka wprawdzie jakieś pół kilometra na południe od nas, ale nikogo innego bliżej nas w linii prostej nie ma. tak więc, jest naszym sąsiadem. w każdym razie - chłopina utknął na sąsiednim pagórku. widzieliśmy go przez lornetkę z okna. chwilę sie mocował z własnym autem i łopatą, ale się poddał i wyruszył z buta. minął nasz dom i po jakimś czasie przyjechał z kimś. nie trzeba było długo czekać na psie szczekanie witające gościa...

nasza terenówka stoi nieco rozmontowana - ale udało się ją odpalić. liny i łopaty hop do bagażnika. i co? i po kilkunastu minutach już 3 samochody były unieruchomione...

po chwili przybył listonosz. na szczęście nie miał żadnych przesyłek dla ludzi mieszkających za tym felernym pagórkiem...

myślałam, że trzeba będzie dzwonić po pomoc z gminy, aby przyjechali z ciężkim sprzętem. ale po kolejnych kilkunastu minutach dzielni zimowi wojownicy wydarli terenówkę z rowu. potem jakoś udało się wydobyć pozostałe dwa auta i wszyscy zjechali z przeklętej góry.

i chyba pisanie "przeklęta góra" nie będzie zbytnią przesadą, jeśli powiem, że dzisiaj rano pojawił się pług, który - tak, tak, własnie tak! - utknął w tym samym miejscu co nasz sąsiad wczoraj... nie wiem jak, ale - szacun dla kierowcy - jakimś cudem zjechał o własnych siłach z tego nieszczęsnego pagórka.

pogodą natomiast niewiele przejmują się nasze zwierzaki. koty są tak puchate, że wraz ze swoimi wielkimi oczami wyglądają jak z kreskówki dla małych dziewczynek. psy natomiast biegają po śniegu jak szalone, co kilka metrów się tarzają i z podniesionymi kitami paradują w pełnym zimowym kamuflażu.




Komentarze

Popularne posty