mówią, że mamy lato

lato nieśmiało wróciło. temperatura na zewnątrz podskoczyła. ale deszcze nie odpuszczają i co chwilę jakaś burza pojawia się na horyzoncie. nie każda tu dociera, ale po chłodniejszym wietrze można poznać, że kogoś znowu zmoczyło.

czasem, nagle, zupełnie niespodziewanie - bo słońce nadal widać - przychodzi ulewa... zdarza się, że deszcz zaskakuje nie tylko ludzi... odrobina skupienia i można dostrzec, że pod samochodem siedzi kopciuszek - ptak gabarytów wróbla... parasol miał wprawdzie solidny, ale chyba nie był zbyt zadowolny z takiego uwięzienia. skakał biedak od zderzaka do zderzaka, ale deszcz był tak silny, że nie było mowy o lataniu...




ziemia mokra, trawa mokra, dzieci kaszlące... w takich chwilach potrzebny jest wspomagacz. śliwki pod kruszonką potrafią zdziałać cuda...




śliwek mamy pod dostatkiem. tak bywa, kiedy sąsiad nie jest w stanie sam przerobić plonów z własnego podwórka. weekend był deszczowy, czyli utknęliśmy w domu. jakie były tego skutki?




na półce piwnicznej lądują: soki jabłkowe, soki jabłkowo-brzoskwiniowe, śliwki z jabłkiem i cynamonem, śliwki w czekoladzie i ogórki 'bread and butter pickles' - te ostatnie to eksperyment. zaczęłam robić etykiety na półki - żeby nawet przy kiepskim piwnicznym oświetleniu znaleźć to, czego się szuka...




nie da się ukryć - ani nie da się tego inaczej określić - pogoda w tym roku jest po prostu jakaś porąbana. według kalendarza jest lato, a okoliczne pagórki toną w błocie, temperatura wiosenna, samopoczucie jesienne... a czasem człowiek rano patrzy przez okno - i sie okazuje, że nie ma na co patrzeć.




dolina zniknęła. ba... wzgórza zniknęły, a nasz pagórek jak wyspa na morzu chmur.

razem z pomidorami czekam na słońce. mam nadzieje, że to, co jest na krzakach, zdąży dojrzeć. w końcu - wielkimi krokami zbliża się wrzesień. i moja ulubiona pora roku... jaka będzie tym razem?



Komentarze

Popularne posty