zostań w domu czyli na zakrzaczu bez zmian

czy ogólnokrajowa kwarantanna coś zmieniła na wzgórzu?
hmmm...

kto choć raz zajrzał do spiżarki za zasłonką w kratkę, ten wie, że potrzebę wyjazdu do sklepu mogę spokojnie odłożyć na kilka tygodni, więc sugestia, aby ograniczyć wyjścia do marketów, nie przeraża...

dzieciaki, swoim zwyczajem, uruchamiają codzienne tornado awanturniczo-zabawkowe...

w sumie to...  jedyna różnica jest taka, że gospodarz przeniósł swoje biuro z remizy do pokoju gościnnego (remiza została przeznaczona na kwarantannę).

czyli: swoim niezmiennym tempem, pomalutku, płyną dni. nawet pogoda nie jest najgorsza, więc spacer lub porządkowanie grządek odbywa się niemal każdego dnia. no dobra, dzisiaj powrócił śnieg z deszczem... ale to jeszcze nie tragedia.

z racji braku zajęć w przedszkolu próbujemy 1)nie zwariować, 2)czegoś się nauczyć lub poznać coś nowego. i tak: chłopaki czekają aż wykiełkują im ziarna różnych odmian fasoli, zaglądamy do nieśmiertelnego elementarza i... eksperymentujemy w kuchni.

po raz pierwszy - chleb pieczony w żeliwnym garze. wyszedł monstrualny...








proste składniki - mąka pszenna, woda, drożdże, sól, miód, olej, woda. chwilowo mam dość pieczywa na zakwasie - a ten pszenny bochen jest bliskim kuzynem chałki, tak więc...

nic tylko siedzieć i jeść.

i tak też czynimy.

trzymajcie się!



Komentarze

Popularne posty