jesieni jestem amator

wrzesień się kończy. nie ma wątpliwości, że nastała pora mgieł. poranki zimne, rosa w zacienionych zakamarkach utrzymuje się do wieczora. ale dzisiaj, na przekór melancholii - dawka ognistych czerwieni w westernowym technikolorze wrześniowego słońca. do tego herbata z imbirem i już się robi cieplej...
 
 jarzębiny w okolicy są obsypane owocami.


 
 
borówkom już zimno - gdy temperatura spada, liście zmieniają kolor.
 
 



w tym roku owoce głogu są tylko na głogu miechowym. drzewo było posadzone w zeszłym roku jako lichy badylek, więc pojawienie się owoców jest miłym zaskoczeniem.




jak zwykle - róża nie zawiodła. jednak pomarszczona dzikuska nie ma sobie równych...





 
 
to naprawdę fajne uczucie, kiedy na małym drzewie pojawi się pierwszy owoc...


 
zaowocowały również żurawiny. na szczęście przeprowadzka (spod iglaków na miejsce koło piwnicznych schodów) im nie zaszkodziła.
 
 

 
rajska jabłonka wiosną była obsypana kwiatami. a teraz...
 
 



 
na koniec - spóźniony kwiat pigwowca...
 
 




tak, zabrakło jednego zdjęcia... szukałam, szukałam i nic. za sucho na muchomory...



Komentarze

Popularne posty