wiosenny siew

"wiosna, wiosna już w powietrzu,
człowiek, kwiat i ptak ją przeczuł.
ile do niej jeszcze dób
liczą usta, pąk i dziób..."

cóż ja wiem o ogrodnictwie?
no...
z ręką na sercu - niewiele. jeśli kiedykolwiek miałam jakieś krzaki, to liczyłam na szczęście i na naturalną wolę przetrwania każdego organizmu.

okoliczności, w jakich się znajdujemy, niejako przymuszają do stworzenia pod własnym oknem jakiegoś - chociażby najmniejszego - warzywniaka. po pierwsze: przecież nie będę zasuwać codziennie 5 kilometrów do najbliższego sklepu tylko po to, żeby dodać szczypiorek do jajecznicy. a po drugie: mieszkać na wsi i nie mieć grządki...?

pierwszym gościem w naszym domu był ksiądz. odwiedził nas w listopadzie zeszłego roku, zaraz po tym, jak zwieźliśmy nasze pudła we własne cztery ściany. ksiądz (swoją drogą - fajny człowiek - ale o tym innym razem) - nie przyszedł z pustymi rękami. dostaliśmy od niego m.in. kalendarz rolnika. może to trochę myląca nazwa - kalendarz owszem się tam znajduje - ale poza nim, jest tam zatrzęsienie artykułów około-rolniczych, kulturalnych i innych. wszystko złożone w wielką księgę. i z racji mojej zerowej wiedzy rolniczej - owy kalendarz okazał się zbawienny. chcąc podejść do tematu zakładania warzywnika bardziej profesjonalnie postanowiłam kierować się tym, co w kalendarzu zostało napisane.

co jeszcze jest przydatne  poza kalendarzem? każde opakowanie nasion zawiera informacje kiedy, gdzie i jak wysiewać konkretne nasiona. pierwsza szklarnia wygląda obiecująco. zobaczymy, co będzie dalej...






Komentarze

Popularne posty