jarmark w przemyślu

i kto by pomyślał, że święta czekają za rogiem? grudzień jakoś tak się zaczął, że od razu przeskoczył do drugiej połowy. a do tego pogoda... 10 stopni na termometrze, ciepły wiaterek, pigwowiec kwitnie przed domem... aura bardziej wielkanocna... a tu PYK! jarmark bożonarodzeniowy w przemyślu! jeszcze mnie w tamtych stronach nie było, tak więc nadarzyła się okazja, żeby zobaczyć to przepełnione zabytkami miasto. OK - niewiele się naoglądałam, bo dzieciarnia była mocno marudna, ale jedno wiem na pewno - JA TU JESZCZE WRÓCĘ.

wystawców nie było może nadzwyczajnie dużo (jak na razie pruchnickie sochaczki są de best), ale z pustymi rękami nie wróciłam :)








na jarmarku można było się zaopatrzyć w świąteczne stroiki i wszelkiej maści ozdoby - szyte, lepione, dziergane, pieczone...; wzmocnić się zarówno proziakiem jak i grzanym winem, nabyć wyroby z popularnego ostatnio derenia, pogawędzić z kołami gospodyń wiejskich...








ta pani miała przecudne szopki. ale zanim zdążyłam pomyśleć o zdjęciach, szopki znalazły nowych właścicieli... (tak, tak - ta tajemnicza ręka z lewej strony właśnie zbliża się, aby pochwycić ostatnią szopkę!)




nareszcie trochę świątecznego klimatu... niestety deszcz zmył resztki humoru z najmłodszych spacerowiczów i trzeba było pomyśleć o jakiejś miejscówce, gdzie można odpocząć, zagrzać się i pobiesiadować. trafiła się taka zaraz przy jarmarcznych straganach. i... powiem jedno: polecam.







a po sąsiedzku...






jesień nie chce odejść.








(jedyne, co przypomina o świętach to próby przedszkolaków do jasełek. więc od rana do nocy rozlega się 'kawa na wysokości', 'pójdźmy wszyscy do zgniatarki' i uwaga! nadchodzą 'trzej królowie ze schodów'!)

z przemyśla przyjechała z nami jeszcze taka oto butelczyna.




miała nam urozmaicić dni świąteczne albo i nowy rok. ale... no... tego... i ten... no i etykieta się tak nieświątecznie popsuła... i w ogóle...

...

i nie żałuję!!!

CUDO!!!

choć 'piwo' i 'dynia' raczej nie występują w jednym zdaniu, to tutaj ta kombinacja jest nie-sa-mo-wi-ta. słodkawo-lekko-definitywnie-świąteczny smak... gdyby ktoś kiedyś miał okazję spróbowac - odwagi!

na etykiecie kilka ciekawych informacji:




moi drodzy - świąteczności!



Komentarze

  1. Super! W przyszłym roku, wręczam Ci mój portfel i proszę o zakupy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty