biblioteki

książki nareszcie doczekały się swojego własnego miejsca! trochę to trwało... ale warto było czekać.




na dwa dni dom zamienił się w zakład stolarski.




choć poszczególne elementy były gotowe - trzeba je było jeszcze złożyć i dopasować. a to - wbrew pozorom - już nie takie hop-siup. nad detalami spędza się duuużo czaaasuuu...












system drzwi przesuwnych to... samoróbka. koła zostały wzięte z silnika samochodowego. szyny i wąsy zrobione są z elementów znalezionych na składzie budowlanym. wszystko przemalowane (oczywiście) na czarno.




montaż szyn i przykręcenie frontów zajęły w sumie jeden dzień. a to szyny były wygięte w banana, a to brakowało 1mm, żeby śruby się zmieściły między jeżdżącymi frontami, no i centrowanie niesymetrycznych kół też okazało się tudniejsze niż zakładaliśmy.




ale chyba nieźle wyszło, co nie?




chciałam wykorzystać przestrzeń maksymalnie. tak więc, meble dopasowane są do domu - co do milimetra.


 


trzeba przyznać - szafy są pojemne. od razu zagnieździły się mole książkowe.





podsumowując - było pusto:




a teraz - jest tak, jak powinno być... no prawie - nadal brakuje uchwytów - szukamy czegoś wygodnego, pasującego i idealnego :p




to jaką książkę do podusi...?




a kto był odpowiedzialny za powstanie bibliotek? to już nie pierwszy raz, kiedy jarek sypie trocinami po wzgórzu ze swoją ekipą:




nie jest łatwo znaleźć majstra, który ze spokojem i bez robienia wielkich oczu wysłucha niestandardowego klienta... krótko mówiąc: fajnie spotkać fajnych ludzi :)



Komentarze

Popularne posty