sanok
zwykle kiedy ktoś usłyszy hasło 'podkarpacie' to pierwszym skojarzeniem są 'bieszczady'. i choć faktycznie bieszczady są częścią województwa podkarpackiego, to jednak stanowią tylko jego część i to wcale nie taką wielką. czy reszta terenu to tylko pola, chaszcze i pustkowia? trochę tak - trochę nie. rzeczywiście nie jest tu ciasno od domów, ale wcale nie brakuje atrakcji. i mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższym czasie udowodnić...
w tym pierwszym poście o podkarpaciu chciałabym powiedzieć słów kilka o sanoku, który przez wielu jest już uważany za 'bieszczadzki' - a leży on w dolinie sanu u podnóża gór słonnych i pogórza bukowskiego. nie jestem w stanie opisać wszystkich ciekawostek i zabytków tego miasta, bo wyszłaby z tego książka (a tych w księgarniach jest już sporo). zresztą - wystarczy pierwsza lepsza strona w internecie i już mamy co czytać. dzisiaj - przedstawiam wam mój popołudniowy spacer, który można rozciągnąć na cały dzień, jeśli doda się np. zwiedzanie zamku i skansenu. w okolicach rynku roi się od zabytków i innych ciekawych obiektów, więc zwiedzając miasto należy czujnie obserwować budynki i wyłapywać perełki.
w miniony weekend trasa mojego spaceru prowadziła 'tylko' przez górę parkową na rynek. 'góra parkowa' z 'parkiem adama mickiewicza' (największym parkiem typu górskiego w polsce) ma bogatą historię, o której świadczą chociażby różne nazwy nadawane temu wzniesieniu na przestrzeni wieków (m.in. stróżnia, aptekarka, góra mickiewicza, góra parkowa). dróg na szczyt jest wiele, w dodatku są bardzo wygodne.
po drodze można odpocząć na jednej z wielu ławeczek lub ochłodzić przy źródełku.
usypany kopiec (kopiec mickiewicza) z pamiątkową tablicą jest najwyższym punktem góry - platforma widokowa jest umieszczona kilkadziesiąt metrów dalej i nieco niżej.
widok z platformy widokowej na ulicę jana pawła:
między parkowymi drzewami widać budynki skansenu.
aby dojść z placu harcerskiego (u stóp góry parkowej) na rynek wystarczy 5 minut. po drodze znajdują się:
- dziewiętnastowieczna willa domańskich (kiedyś z dużym ogrodem - obecnie w miejcu ogrodu jest chodnik),
- ulica sobieskiego z fantastycznymi ceglanymi zabudowaniami,
- plac świętego michała, gdzie trzeba patrzeć pod nogi - kilka lat temu odnaleziono tu pozostałości kościoła i zarys jego murów jest widoczny na powierzchni,
- 'parafia' czyli kościół przemienia pańskiego.
rzut oka na nierealnie pusty deptak (z niewidoczną z tej odległości ławeczką wojaka szwejka).
i docieramy do rynku, a tam 'franciszkanie' (nazywani przez moją bacię po prostu 'franciszkami') czyli klasztor i kościół franciszkanów (z XIV wieku!). niestety - ciemność w kościołach była większa niż moce przerobowe mojego aparatu... a we franciszkańskiej szopce był uroczy krecik... trzeba pojechać i zobaczyć na własne oczy!
w zaułku przy franciszkanach - najstarsze drewniane drzwi w całym mieście - mają ponad 200 lat.
wiele jest zakamarków, do któych warto zajrzeć - do niektórych miejsc trafia się przypadkiem.
ale niezależnie czy jest to jednodniowy wypad, czy dłuższy pobyt - warto zwiedzić sanok.
Komentarze
Prześlij komentarz