sękacz

i przyszedł ten dzień...
 
 
 
 
myślałam, że na takie widoki będę musiała czekać do lata albo przynajmniej do wiosny. a tu - w środku zimy klęska urodzaju. kiedy codziennie w kurniku pojawia się około 5-6 jajek to jajecznice szybko się nudzą...

a kiedy życie daje ci jajka...
...to na myśl przychodzi sękacz.

nie, nie mam specjalnego pieca ani wałka - żadnego specjalistycznego sprzętu. posiadam jedynie stary ręczny mikser, duże garnki i zwyczajny piekarnik. czy podzielę się przepisem? nie tym razem - nie jestem do końca zadowolona z efektu (ciasto zbyt mokre, na granicy zakalca), więc nie chcę dzielić się niedoprawcowaną recepturą. bazowałam na przepisach, które mówiły o 40 jajkach, po kilogramie mąki, masła i cukru oraz litrze śmietany. miałam do dyspozycji 4 kostki masła (w sumie 800gramów), więc proporcjonalnie zmniejszyłam ilość pozostałych składników. i dobrze wyszło, bo okazało się, że piana z 32 białek ledwie mieści się w mojej największej misce.
 



po prawie 6 godzinach w kuchni i wypełnieniu ciastem 3 blach dochodzę do wniosku, że... noworoczne postanowienie dotyczące diety i zdrowego odżywiania musi sobie trochę poczekać na realizację...
 

 
moi drodzy - życzę wam dobrego nowego roku...



Komentarze

Popularne posty