pruchnickie harce rowerowe

zwykle jeśli mamy gości, to są to dziki, zaskrońce, wszelkiej maści ptactwo i inne tym podobne. ale w zeszłym tygodniu zawitał do nas... człowiek! co więcej - okazało się, że jeśli wyrazimy zgodę, to odwiedzi nas więcej człowieków...

ów wędrowiec zapytał, czy może na naszym terenie ustawić jeden z punktów rowerowego maratonu na orientację. bez obaw - nie byłoby tłumu, gdyż tędy miałaby prowadzić najdłuższa i najtrudniejsza trasa. ukończenie całego wyścigu (100km!!!) jest to nie lada wyzwanie, nie tylko dlatego, że trzeba tu trafić. gps-y potrafią zawieść, a i papierowe mapy czasem niewiele mogą pomóc w terenie opanowanym przez krzaki. ale skoro wędrowiec uznał, że miejsce się nadaje...

tak więc - znacznik zawisł pod ptasim karmnikiem, dziurkacz potwierdzający przybycie do celu również. oprócz tego - obok stanął garnek ze świeżą wystudzoną miętą oraz dzbanek wody z miodem i cytryną.

dotarło 5 cyklistów. moi drodzy czytający - czapki z głów! nie dość że trafili - to jeszcze wjechali. ja się męczę samym słuchaniem rzężenia silnika samochodu, gdy próbuję dojechać do domu...
















więcej informacji na temat 'pruchnickich harcy orientacyjnych' możecie znaleźć TUTAJ.



Komentarze

  1. Na pieszej trasie takiego punktu nie było, złoże reklamacje do organizatora ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty